Wystawa z okazji jubileuszu 40 – lecia pracy twórczej Anny Stawiarskiej
Spełniać się – dokonywać się; urzeczywistniać się; wprowadzać w czyn; wykonywać; ziszczać; czynić zadość czemuś; dokonywać czegoś; ucieleśniać; uskuteczniać; przyoblekać w ciało; doprowadzać do skutku… zaledwie niewielka część wyników wyszukiwania w standardowym internetowym słowniku. Czyli kobieta spełniona i do tego artystka to kto? No… kobieta wykonująca zawód zaliczany do artystycznych. Masło maślane? Niekoniecznie. Bycie kobietą to ciężki kawałek chleba sam w sobie. Dokładanie sobie, do kompletu, ciężkiego zawodu, z założenia nie dającego stabilnej sytuacji życiowej, świadczy o skłonności do ryzykanctwa. Wszytstko w pełnej wolności, bo nikt nikogo do studiów na ASP nie zmuszał. Szczęściem, nie trzeba było już przebierać się w garnitur i tożsamość brata, jak to „wykombinowała” Zofia Lubańska, później Stryjeńska, aby móc do tej akademii wstąpić. W międzyczasie przydaża się małżeństwo, na świat przychodzą dzieci, a tu trzeba się spełniać. Mordęga. Klucz to współpraca i samoograniczanie. Nadmiar pragnień i niedostatek możliwości ich spełnienia unieszczęśliwia. Współpraca z własnym rozpoznanym powołaniem koi i jest sprawdzonym antidotum na truciznę samorealizacji powszechnie nam panującej. Warto pasjonować się życiem, ale własnym. Warto mieć do niego upodobanie. Warto też dysponować upodobaniem do własnej kreacji. Warto w końcu powtórzyć za Maciejem Mazurkiem, że „podstawową funkcją sztuki jest godzenie człowieka z życiem”…
W moim przekonaniu i tego, który tę sztukę kontempluje i tego, który ją tworzy.
Cztery twarze, cztery odmienne temperamenty, cztery odsłony twórczości.
Anna Stawiarska